wtorek, 6 stycznia 2015

Rozdział 1


Od świtu padał przelotny deszczyk, ale teraz z nieba spadały białe płatki śniegu. Pogoda dopisywała spacerom przez kręte, wąskie, a nawet bardzo długie ulice. Młodziutka Cecylia korzystając z tych sprzyjających warunków pogodowych, spacerowała sobie dookoła parku. Dzień nie był ponury, ale przyciągnął właśnie ją. Działał jak magnes, gdy wyglądała przez okno swego domu. Nie chciała już dłużej siedzieć w mieszkaniu, musiała wyjść, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza i tak oto teraz przemierzała wokół parku rozmyślając. Nad czym?
Rozmyślała tak na temat swojego istnienia. Była bowiem dziewczyną wybitnie wykształconą, potrafiła władać 4 językami. Mimo to szukała nadal swojego prawdziwego szczęścia. Niewielu miała przyjaciół, ale za to wrogów nie mogła zliczyć. Jak na swój wiek potrafiłaby zrobić wszystko. Chociaż może i nie. Nigdy nie została nauczona jak okazywać swe uczucia, dlatego też zastanawiała się jak spełniła by się w roli matki i żony. Chciała poznać jak to jest, tylko nigdy nie dane jej było przeżyć choćby małego romansu. Zakochiwała się nie raz, nie dwa, ale zawsze to uczucie było nieodwzajemnione.
Nie była brzydka, ale także do piękności było jej daleko. Może to sprawiło, że zaczęła zamykać się w sobie? Powoli traciła sens życia, ponieważ nie była jeszcze w żadnym związku. Traciła nadzieję na to, że ktoś w końcu ją pokocha i będzie chciał, żeby to właśnie ona została jego wybranką serca.
Kilka razy myślała o zakończeniu swego życia, ale nie potrafiła tego zrobić. Często kłóciła się z najbliższymi, nie pokazywała jednak swych słabości. Samotność wręcz kochała, bo wtedy mogła się wypłakać. Chciała jednak mieć kogoś z kim mogłaby porozmawiać. Niby miała przyjaciół, ale jak to było w jej naturze nie narzucała im swych problemów. Była osobą, która wolała w swoich cierpieniach zostać sama, nie lubiła się zwierzać. Gdy niektórzy ją pytali czemu jest przygnębiona, co się stało, może jakoś pomóc, Cecylia odpowiadała mimochodem. Rzadko jednak się tak zdarzało, że przychodziła do szkoły przygnębiona. Sztuczny uśmiech często widzieli znajomi, koledzy, nauczyciele. Nie pokazywała swego smutku. Nie chciała? Może nie umiała? Nikt tego nigdy nie wiedział. Starała się śmiać z żartów, starała się być jak inni. Taka gra świetnie jej wychodziła. Lecz gdy tylko znalazła się sama w domu, znowu zaczynała płakać i zamartwiać się nad swoim przegranym losem.
   Sesi zatrzymała się przy jednym z drzew. Położyła swą dłoń delikatnie na korze. Kochała naturę, spacery wśród niej. Jedna łza spłynęła jej po policzku, ale otarła ją szybko. Jutro zaczyna ferie i wyjeżdża do ciotki na wieś. Ma dosyć gwaru miejskiego. Potrzebny jest jej odpoczynek, który - ma nadzieję - pomoże jej. Uśmiechnęła się lekko na myśl o tym, że spotka znów swą kuzynkę i kilku znajomych. Tylko ich tak na prawdę lubiła. Znajomi ze szkoły i z miasta wydawali się jej zakłamani i aroganccy. Sesi bardzo zwracała uwagę na charakter.
  Spojrzała na zegarek. Miała godzinę do wyjazdu. Żałowała jedynie, że nie może zabrać ze sobą swej siostry. Praktycznie ona wiedziała najwięcej o Sesi, ale też nie wszystko. Anita często widziała kilka potajemnych łez swej starszej siostry. Nic jednak nie mówiła. Wiedziała, że ona raczej nic nie powie. Ale może byłoby inaczej gdyby spytała? Obawiała się tego, mimo to, że obie siostry były ze sobą zżyte. Jednak cały czas obmyślała plan podejścia do niej. Sesi bowiem była bardzo specyficzną osobą. Nad każdym wypowiedzianym do niej  słowem trzeba było się zastanowić, wszystko dokładnie przemyśleć, zanim się coś zrobi. Cecylia traktowała wszystkich z dystansem. Mimo tego Anita bardzo podziwiała swą siostrę. Często wspominała ich wspólne przygody i czasy kiedy Cecylia była otwartą i roześmianą dziewczyną. Charakter Anity z czasem zaczął przypominać charakter swej siostry. Dalej jednak była otwarta i bardzo uczuciowa, ale zaczynała kłótnie, była wybuchowa i mściwa.
   Nadszedł więc czas odjazdu Sesi. Dziewczyna kupiła bilet, wsiadła do pociągu i usiadła na miejscu gdzie nie było ludzi, tylko ona sama. Nie chciała, aby ktoś jej przeszkadzał w jej przemyśleniach. Planowała organizację swojego czasu u cioci, co będą robiły razem z kuzynką i wiele różnych głębokich i trudnych spraw.
   Krajobrazy za oknem zmieniały się, a ona zrezygnowała z planowania. "Co ma być, to będzie." myślała, gdy nagle pociąg zatrzymał się. Zabrała swój bagaż i wyszła na dworzec. Wiedziała, że nikt po nią nie przyjdzie, ale to ją nie martwiło. Ludzie mają swoje obowiązki i niech je wykonują. Ruszyła drogą, którą dobrze znała. Przeszła przez park i po 10 minutach weszła na podwórko. Spojrzenia wszystkich przeniosły się na nią. "Aż tak bardzo zmieniłam się od wakacji?" No nic, przeszła przez podwórko i wchodząc po schodach zauważyła jednego chłopaka. Gdy ich spojrzenia się spotkały odwróciła głowę. Pamiętała, że w wakacje kochał się w niej, ale ona go tylko lubiła. Teraz to już sama nie wie co czuje. Wszystko się zmieniło, ona się zmieniła. Na szczycie schodów pojawiła się jej kuzynka Milena. Wzięła od Niej torbę i poszła do domu. Sesi jeszcze raz zerknęła na chłopaka i posłała mu delikatny uśmiech widząc, że on dalej się jej przygląda, a potem zniknęła w korytarzu.

                                            ***

  Adrian dlaczego tak jest? Czemu przy Tobie moje serce szaleje? Czemu dopiero teraz? Przecież od wakacji nic się  nie zmieniłeś. Dalej jesteś tym samym wesołym chłopakiem co wtedy, którego chciałabym tylko lubić. Ale nie mogę. Dlaczego?? Mogę pytać i krzyczeć, ale czy to mi wyjaśni? A może to ja się zmieniłam? Dojrzałam? Jestem gotowa na związek? Tyle pytań, a raczej żadnej  odpowiedzi. Nigdy nie myślałam o Tobie jako o chłopaku. Byłeś dla mnie jak przyjaciel lub brat, ale teraz cały czas widzę Cię przed oczami. Błękit Twych oczu, radość bijąca z nich sprawia, że chciałoby się w nich utonąć, ale gdy tylko patrzę w nie robi mi się głupio i odwracam wtedy wzrok.
   W moim życiu były zawsze dwie zasady:
   - Nigdy nie zakocham się w młodszym chłopaku.
    - Nie chcę związku na odległość.

  Jako pierwszy złamałeś obie te najważniejsze zasady. Między nami jest osiem miesięcy różnicy, ale rocznikowo to już rok. Do tego mieszkasz 20 kilometrów ode mnie! Zastanawia mnie tylko czy dalej czujesz coś do mnie. Mam nadzieje, że tak, ale boję się wyznać tego co ja czuję. To nie dla mnie, ale muszę coś zrobić. Cokolwiek!

                                            ***
   
   - Idziemy na spacer? - padło pytanie z ust Mileny urzędującej w kuchni. Co ona tam robiła to nie mam pojęcia. Bodajże jakąś herbatę.
   -  Jasne - odparła Sesi zbierając zabawki dwuletniej Kasi. - Tylko musimy się ubrać cieplej, bo każda zaspa jest nasza - poruszała brwiami, by rozbawić kuzynkę, która akurat stanęła w drzwiach.
   - Ha ha nie dam się tak łatwo - pokazała jej ciemnooka język i wróciła do przerwanej czynności w kuchni.
Jakieś piętnaście minut później ubierały się do wyjścia. Poubierały dwie pary spodni, grube bluzy, szaliki, czapki i pobrały po dwie pary rękawiczek. Nie przeszkadzało im, ze Sesi ma osiemnaście lat, a Milena czternaście. Czuły się jak małe dziewczynki, gdy tylko widziały śnieg. Pomachały rodzicom młodszej z nich i wyszły na dwór. Szybko pokonały schody i ruszyły do wyjścia z podwórka, aż tu nagle coś trafiło Cecylię w plecy.
   - No co jest to jasnej... - zaczęła dziewczyna, ale młodsza jej przerwała.
 - Opanuj się kobieto, bo się jeszcze zgorszę - powiedziała rozbawiona Milena odwracając się do tyłu i szukając winnego za śnieżkę rzuconą w Sesi. - Nie zgadniesz kto to.
Sesi zmrużyła oczy patrząc na blondwłosego chłopaka.
   - Małe dziecko z Ciebie Adrian, wiesz? 
   - Milena, tak wiem, ale wy nie jesteście lepsze - odparł chłopak rzucając w nie kolejną śnieżką.
   - Nie wiesz z kim zadarłeś! - krzyknęła Milena i zaczęła robić śnieżki, którymi kolejno rzucała w sąsiada. 
Rozpoczęła się bitwa. Dołączyło się wiele osób z podwórka, ale w końcu Mili i Sesi uciekły, a za Nimi podążył Adi. Śmiejąc się poszli na spacer po parku, po drogach, którymi Sesi nigdy nie szła. Wszędzie było biało. Śnieg padał, co obie dziewczyny bardzo cieszyło. Obrzucały się śnieżkami śmiejąc przy tym jak małe dzieci. Nie zapomniały, że nie idą same i włączyły w to chłopaka. Rzuciły się na Niego próbując go wywrócić, ale nie udało im się to. Sesi wylądowała w zaspie na brzuchu.
 - Ha ha, śmieszne - mruknęła próbując wstać, ale w tym momencie została przygnieciona.
 - No cześć - usłyszała śmiech Adriana.
 - Ja też chce! - krzyknęła Milena i po chwili rzuciła się na towarzyszy.
 - Czuje się jak kanapka. Złaźcie ze mnie - mówiła Sesi próbując się wydostać, jednak na darmo.
Wierciła się i kręciła, ale nie udało jej się zrzucić przyjaciół. Zaczęła się denerwować, ale w tym momencie Adrian wtarł jej śnieg we włosy i razem z Mileną poderwali się i uciekli.
 - Przesadziliście! - krzyknęła zielonooka i ruszyła w pościg za Nimi.
Długo jednak to nie trwało i sama rzuciła się w śnieg zmęczona.
     - Poddaję się - powiedziała dysząc lekko. - Brak mi kondycji.
     - Widzimy - odparła Mili rzucając się na śnieg obok kuzynki. - To teraz gdzie?
     - Na bloki?
     - Nie.

                                            ***

     Opanuj się! Opanuj! Co się z Tobą dzisiaj dzieje? Tak, wiem, że jest blisko, ale opanuj się, uspokój. Wdech...Wydech... Wdech... Wydech...
       Moje serce wariuje. Czyżbym się zakochała? Czy mi się to wszystko śni? Mam zwidy? Oszalałam? Nie, to chyba nie to. On jest zdecydowanie za blisko mnie. Idziemy w trójkę, ja, Mili i on. Wracamy ze spaceru, on w środku, a my po obu Jego stronach. Idziemy pod rękę i śmiejemy się. Dobrze, że mam podzielną uwagę, bo nie wiedziałabym o czym w ogóle rozmawiamy. Czuję Jego bliskość. Widzę jak na mnie patrzy i to nie tak normalnie. Nie umiem tego opisać. Nie wiem nawet jak, jakich słów użyć. Trudna sprawa, ale wiem, że coś wciąż do mnie czuje...
_______________________________________________________________
   Witajcie! Wiem, bardzo długo mnie nie było, ale w końcu udało mi się skończyć pierwszy rozdział! Mam nadzieję, że nie jest zły. Pozdrawiam :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz